Słowo wstępne

55 lat minęło…


Nie ma nic bardziej wartościowego od przyjaźni, dlatego nigdy nie marnujemy szansy na jej zdobywanie. Nasza szkoła świętuje 55 urodziny. Jest to wyjątkowa okazja, może ostatnia, na odnowienie dawnych przyjaźni ze szkolnej ławy.

Każdy człowiek potrzebuje wsparcia innych, a przyjaciele pomagają i chronią przed złem wtedy i tam, gdzie się najmniej tego spodziewamy.

To nie jest przypadek, że wśród tylu ludzi na świecie akurat Wy Szanowni Absolwenci spotkaliście się, że właśnie Wasze ścieżki skrzyżowały się, a różne przeżycia was połączyły i zbliżyły. Kiedy po latach znowu rozmawiacie ze sobą, często odnajdujecie nowe prawdy i nowe spojrzenie na życie? Są to wzruszające i niezapomniane chwile zapewne, dlatego tej wiosny tak wiele osób odwiedziło i skontaktowało się z naszą szkołą.

Z coraz większą prędkością pędzimy przez życie. Szybko mijają dni wypełnione pracą. Zróbcie przystanek! Przekartkujcie strony, poczujcie ożywczy powiew młodości, a Wasze serca wypełni radość.
Urszula Przedpełska
Dyrektor ZSPS i VIII LO


PS. Z okazji urodzin dziękuje wszystkim pracownikom ZSPS i VIII LO, absolwentom i przyjaciołom za ogromna mądrość, tony energii, zaangażowanie i kreatywność, (a także cierpliwość), z jaką tworzą NASZĄ SZKOŁĘ i nigdy nie przestaną wierzyć, że wszystko można zrobić lepiej.

Żeby nadać szkole właściwy kierunek działań, trzeba nie tylko partnerstwa, ale i szczególnej wrażliwości ze strony wszystkich, którzy pracują w szkole, tworząc w niej klimat przyjaznego i otwartego dialogu.

Część I

Marek Kornacki

Zarys historii szkół zawodowych przemysłu cukrowniczego i młynarskiego w Toruniu w latach 1947 – 1977

W pierwszych dniach po wyzwoleniu Torunia rozpoczął działalność wydział Oświaty i Kultury Zarządu Miejskiego (5.II.1945r.). Bardzo szybko odbudowano system oświaty uruchamiając pierwsze szkoły już w końcu lutego 1945r. Od czerwca działały również szkoły zawodowe a wśród nich gimnazja kupieckie, krawieckie, ogrodnicze, handlowe i budowlane. W roku szkolnym 1945/46 uruchomiono szkołę nowego typu, jakim było Gimnazjum i Liceum Elektryczne.

Inicjatywa powołania szkoły zawodowej kształcącej kadry dla cukrownictwa zrodziła się w Toruniu a jej pomysłodawcami byli m.in.: Aleksander Żelazny, Eugeniusz Nieciejowski, Zygmunt Kitel, Jerzy Krzetowski i Sylwester Godlewski. Wniosek o powołanie szkoły zawodowej cukrowników zredagowany został 28 kwietnia 1947 r. przez Centralny Zarząd Przemysłu Cukrowniczego w Warszawie. W dniu 30 czerwca 1947 r. Departament Kadr – Szkolnictwa Zawodowego Ministerstwa Przemysłu i Handlu zatwierdził powołanie Liceum Przemysłu Cukrowniczego w Toruniu.

Działalność dydaktyczna szkoła zainaugurowała 18 września 1947 r.

Nauka odbywała się w pomieszczeniach wcześniej powstałego Liceum Elektrycznego przy ul. Św. Józefa a internat ulokowano w budynkach gminnych przy ul. Jaroczyńskiego. W pierwszym roku działalności przyjęto 31 uczniów. Po trzech latach nauki – w 1950 r. – maturę i tytuł “technika – cukrownika” otrzymało 26 absolwentów. Na uroczystość zakończenia roku z pierwszymi absolwentami przybył I Sekretarz Komitetu Miejskiego PZPR Jankowski.

Podkreślało to prestiż i znaczenie szkoły, tym bardziej, że w tym dniu odbywały się uroczystości w innych placówkach. Dyplomy absolwentom wręczał Dyrektor Liceum Kazimierz Suwała, a wyróżniający się uczniowie otrzymali upominki “… kilku z nich skierowanych zostało do dalszej nauki na wyższe uczelnie”. Wyróżniającymi się uczniami byli wówczas Wacław Kuczyński i Jerzy Kowalski. Znakiem czasu była konkluzja notatki prasowej z tej uroczystości “… Dzisiaj absolwent szkoły zawodowej nie musi troszczyć się o szukanie pracy, przeciwnie – praca przychodzi do niego”.

Reforma systemu oświaty w 1951 r. likwidowała licea zawodowe, przekształcając je w jednolite szkoły techniczne. Liceum Przemysłu Cukrowniczego przekształcono w Technikum Przemysłu Cukrowniczego podległe Departamentowi Szkolenia Zawodowego Ministerstwa Przemysłu Rolnego i Spozywczego. Nauka trwała cztery lata i była kontynuacją siedmioletniej szkoły podstawowej, dając możliwość uzyskania specjalności technologa cukrownictwa.

Poza zajęciami objętymi programem nauczania, w Technikum Cukrowniczym prowadzono również kursy przedkampanijne, szkoląc chemików kampanijnych. Jesienią 1951 r. takim kursem objęto uczniów dwóch ostatnich klas. W styczniu 1952 r. prasa informowała o powrocie uczniów Technikum Cukrowniczego z praktyk kampanijnych w cukrowniach “… ogółem 75 uczniów pracowało na stanowiskach chemików kampanijnych”.

Poza nauka w szkole znakomicie rozwijał się sport. Już w 1950 r. poziom reprezentowany przez uczniów był na tyle wysoki, że zapraszano ich na turnieje organizowane w innych szkołach. Cukrownicy byli chętnie zapraszani do sąsiedniego Państwowego Liceum Elektrycznego. W pierwszym turnieju sportowym, jaki zorganizowały nowe władze SKS PLE były zawody z udziałem Unii Chełmża i Liceum Przemysłu Cukrowniczego. Szkolne Koło Sportowe “Cukrownik” było bardzo aktywne także na zewnątrz organizując wyjazdy swoich zawodników na spotkania poza Toruń. Jesienią 1951 r. zorganizowano wyjazd licznej ekipy do Ostaszewa. Piłkarze “Cukrownika” zmierzyli się tam z LZS Łysomice wygrywając 6:1. Koszykarze z LZS Lulkowo wygrywając 14:10 a siatkarze pokonali drużyny LZS Lulkowo i LZS Rudak 2:0. Po zawodach w świetlicy PGR odbył się wieczorek artystyczny “… wszystkie numery programu były przyjmowane entuzjastycznie przez miejscową ludność i nagradzane burzą oklasków”. Na ile było to prawdą wie tylko autor tej notatki Andrzej Sokołowski, korespondent szkolny, którego autorstwa są bezcenne informacje z życia uczniów i szkoły ukazujące się regularnie w 1952 r. na łamach Gazety Toruńskiej.

Oprócz sekcji piłki nożnej, siatkówki i koszykówki, SKS Cukrownik posiadał żeńska i męska sekcję tenisa stołowego i sekcję szachowa. Ta ostatnia była bardzo aktywna organizując Mistrzostwa Szachowe Szkół Zawodowych Torunia. “Cukrownicy” uczestniczyli we wszystkich rozgrywkach podejmując min. u siebie zespoły SKS Szkoły Ogólnokształcącej z Ciechocinka i SKS Cukrownik z Chełmży.

Wyjeżdżali do Chełmna na mecze tenisa stołowego z tamtejszym SKS Grom i KS Spójnia, siatkówki z WKS i koszykówki ze Spójnią. Na terenie szkoły organizowano także zawody sprawnościowe. Hufiec “służby Polsce” uważany był za najlepszy w Toruniu. W strzelaniu najlepiej wypadli: Irena Hryńko, Bogumiła Golian, Zofia Bylicka, J. Kamiński, J. Rymarkiewicz, Lech Sługocki i Bernard Koźmiński – wszyscy zdobyli 29 pkt. na 30 możliwych. W rzucie granatem bezkonkurencyjny był Bolesław Dzikowski uzyskując odległość 78m. Aktywność SKS Cukrownik i sukcesy sportowe przysparzały splendoru i popularności szkole. Uczniowie podjęli się również niesamowitego zadania, budując od podstaw boisko do koszykówki i dwa boiska do siatkówki oraz skocznię i 100 m. bieżnię lekkoatletyczną w pobliżu internatu a także boisko piłkarskie obok budynku szkoły.

Pozycja, jaką osiągnęło Technikum Przemysłu Cukrowniczego już w pierwszych latach swego istnienia była na tyle wysoka, że w kwietniu 1952 r. zorganizowano Zjazd Absolwentów. Do Collegium Maximum toruńskiego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, przybyli absolwenci na spotkanie z “aktywem przemysłowym cukrownictwa”. Gościem Zjazdu był wiceminister Przemysłu Rolnego i spożywczego – Krzyzanowski. Obrady otworzył Dyrektor Technikum Franciszek Maciejewski, a referat zatytułowany “Charakterystyka absolwentów Technikum” wygłosił inż. Górski. Swój referat przedstawili również absolwenci, wygłosił go Tadeusz Ejankowski.

W 1953 r. w szkole uruchomiono kolejny kierunek nauczanie – budowa maszyn i urządzeń dla przemysłu cukrowniczego.

Rozwój szkoły możliwy był dzięki perspektywom, jakie dawał budowany już wówczas gmach przy ul. Grunwaldzkiej. W dniu 1 września 1954 r. uczniowie rozpoczęli naukę w budynku, który jest siedzibą szkoły do dzisiaj.

W ranach rozpoczętej w 1956 r. akcji “1000 Szkół na Tysiąclecie Państwa Polskiego” w 1959 r. oddano do użytku Internat wybudowany tuż przy Szkole.

Technikum rozwijało się bardzo dynamicznie. Przybywały kolejne kierunki nauczania zgodnie z potrzebami przemysłu cukrowniczego. W roku szkolnym 1953/54 obok funkcjonującego już kierunku technologii cukrownictwa powstał nowy kierunek: budowa maszyn i urządzeń a w 1962 r. powołano kierunki: automatyki i mikrobiologii. Zakończyła się budowa struktury organizacyjnej szkoły, która przetrwała do 1968 r., w którym utworzono jedną szkołę wraz z Technikum Przemysłu Młynarskiego.

Życie szkoły, poza obowiązkami dydaktycznymi nadal toczyło się własnymi torami. Prasa nie poświęciła już tak wiele miejsca wydarzeniom w szkołach, upadły stanowiska korespondentów szkolnych, a o aktywności uczniów świadczą liczne dyplomy, puchary, nagrody. Uczniowie Technikum Przemysłu Spożywczego nadal liczyli się na arenie sportu szkolnego Torunia. Znakomicie radzili sobie piłkarze ręczni i lekkoatleci z Krzysztofem Przybyłą – reprezentantem Polski w skoku wzwyż.

Dużą popularnością cieszyła się szkolna orkiestra dęta, prowadzona przez Henryka Krajeńskiego, która dla swych muzyków organizowała letnie obozy w pienińskich Sromowcach.

Jedynym źródłem wiedzy o początkach działalności Technikum Przemysłu Młynarskiego pozostaje Monografia przygotowana przez Alfreda Kręta (maszynopis z marca 1990 r.) oparta o wspomnienia pracowników przemysłu młynarskiego naszego regionu.

Prawdopodobnie sposób postępowania w powołaniu specjalistycznej szkoły, jak środowisko zawodowe cukrowników, przyjęło środowisko młynarzy.

W 1949 roku Państwowe Zakłady Zbożowe w Warszawie – Oddział Inwestycji w Toruniu zaproponowały powołanie Liceum Młynarskiego kształcącego specjalistów budowy maszyn i urządzeń młyńskich. W realizację projektu zaangażowani byli Stanisław Krowacki – Dyrektor Zakładów Remontowo – Montażowych w Toruniu – oraz Tadeusz Kluge z Centrali PZZ.

Z przekazów wynika, że miało to być Technikum – tak więc szkoła powołana zastała do życia w roku szkolnym 1951/52, wówczas to zgodnie z zarządzeniem Prezesa Centralnego Urzędu Szkolenia Zawodowego powstały zawodowe szkoły średnie nazywane technikami.

Pierwszą siedzibą Technikum Przemysłu Młynarskiego – kształcącego mechaników – były budynki Technikum Chemicznego przy ul. Rybaki 56.

W roku szkolnym 1954/55 Technikum przeniosło się do baraku opuszczonego przez Technikum Przemysłu Cukrowniczego przy ul. Św. Józefa, a po roku do rozbudowanego gmachu przy ul. Grunwaldzkiej sąsiadując z cukrownikami.

Bazą szkoleniową nauki zawodu był Młyn mieszczący się przy ul. Przedzamcze w Toruniu. Obiekt położony w centrum Starówki, przejęty od Rejonowego Przedsiębiorstwa Młynów Gospodarczych nie spełniał wymogów warsztatów szkolnych. Przystosowanie go do potrzeb uczniów okazało się niemożliwe i naukę zawodu przeniesiono do wydzierżawionego młyna w Gniewkowi. Problemów z nauką zawodu było znacznie więcej np.: brakowało podręczników z zakresu budowy młynów.

Najstarszymi dokumentami, jakie zachowały się w Archiwum Szkolnym SA protokoły z posiedzeń rady Internatu, której przewodniczącym był Jerzy Lotowski, Internatem kierował wówczas Jerzy Kowszyn, pochodzą one z marca 1955 r.

Dyrektorem szkoły od momentu jej powstania był Julian Nowosielski, jego nazwisko pojawia się w protokole posiedzenia Rady Pedagogicznej z 14 stycznia 1956 r. przy okazji klasyfikacji uczniów Technikum Przemysłu Młynarskiego. Sprawami praktycznej nauki zawodu kierował wówczas p. Ziembiński a Internatem Leokadia Rogalska.

Obok Technikum funkcjonowały już wówczas szkoła zawodowa, której pełna nazwa brzmiała Szkoła Zasadnicza Technikum Przemysłu Młynarskiego Ministerstwa Skupu w Toruniu.

Technikum z powodzeniem kształciło mechaników dla przemysłu młynarskiego.

W roku szkolnym 1957/58 decyzja Ministerstwa Oświaty zlikwidowano tę specjalizację na rzecz technologii. Wywołało to spore zamieszanie w strukturze organizacyjnej szkoły i protesty nauczycieli. Rada Pedagogiczna wystosowała specjalny apel o przywrócenie w szkole kierunku mechanicznego, który miał być przedstawiony na Zjeździe Oświaty Zawodowej i Rolniczej w Warszawie (grudzień 1958r.), a także w Centralnym Zarządzie Przemysłu Młynarskiego.

Protesty przyniosły pożądany skutek i od roku szkolnego 1959/60 w planach nauczania pojawia się ponownie specjalizacja mechaniczna, nie zrezygnowano jednak z technologii, chociaż nauczyciele mieli spore wątpliwości co do celowości utrzymywania tej specjalizacji.

Dyrekcja Technikum miała również kłopoty z naborem uczniów, o przyczynach tego stanu rzeczy pisano w protokole z posiedzenia Rady Pedagogicznej z dnia 17.XI.1960 r.: “Słaby nabór uwarunkowany jest w pewnym stopniu małą atrakcyjnością zawodu młynarskiego oraz pewnego rodzaju nieuzasadnionego uprzedzenia społeczeństwa do przemysłu młynarskiego.”

Te konstatacje nie przeszkadzały jednak w rozwoju strukturalnym szkoły, która w latach 60 rozrasta się o nowe formy kształcenia w systemie zaocznym i wieczorowym.

Rok 1968 był pierwszym z przełomowych w historii Szkoły. Decyzją władz oświatowych połączono działające dotychczas osobno Technikum Przemysłu Cukrowniczego i Technikum Przemysłu Młynarskiego w jedną szkołę pod nazwą Technikum Przemysłu Spożywczego.

Dyrektorem nowej szkoły został Jan Maria dotychczas prowadzący TPC, a Dyrektor Jan Nowosielski (TPM) przeszedł na emeryturę.

W nowej szkole dominowały kierunki związane z przemysłem cukrowniczym i szeroko rozumianym przemysłem spożywczym. Kontynuacją szkół kształcących młynarzy były klasy techniczne przyjmujące absolwentów po Zasadniczej Szkole Zawodowej. Zlikwidowano jednocześnie nabór do klas technicznych po szkole podstawowej doprowadzając do wygaśnięcia specjalności młynarskich

W roku szkolnym 1973/74 uruchomiono przy Technikum Policealne Studium Cukrownicze przygotowujące zawodowo absolwentów liceów ogólnokształcących. Spośród kierunków nauczania dominowały: aparatura kontrolno – pomiarowa i mechaniczna automatyka przemysłowa, technologia cukrownictwa oraz budowa maszyn i urządzeń w przemyśle cukrowniczym.

W dekadzie lat 70. Technikum Przemysłu Spożywczego należało do czołówki szkół zawodowych Torunia, a unikalne w skali kraju warunki kształcenia specjalistów cukrownictwa powodowały, że o przyjęcie do Szkoły zabiegali uczniowie z całej Polski.

System nauczania specjalistów średniego dozoru technicznego, jaki realizowano w Szkole opierał się nie tylko na teorii, Uczniowie regularnie odbywali praktyki zawodowe. W pierwszych trzech latach nauki było to zdobywanie podstawowej wiedzy w warsztatach szkolnych (Młyn w Gniewkowie, Warsztaty Szkolne Technikum Mechaniczno – Elektrycznego), miesięcznych praktyk w cukrowniach po trzecim i czwartym roku nauki oraz specjalistycznych pracowniach w klasie piątej (laboratoria Cukrowni Chełmża i pracownie szkolne).

Ten system nauczania powodował ścisłą współpracę Dyrekcji Szkoły z zakładami przemysłu cukrowniczego i młynarskiego trwającą do tej pory. Symbolem lat 70 – tych stały się “giełdy”, na które zjeżdżali przedstawiciele działów personalnych fabryk zabiegając o absolwentów.

Szkoła była również bazą działania dla wielu kół zainteresowań i drużyn sportowych. “Spożywczak” brylował w piłce ręcznej, lekkoatletyce. Powstały nowe sekcje: kartingowa i żeglarska, prowadzona przez doświadczonych żeglarzy, dysponująca własnymi łodziami i hangarem.

W połowie lat 70. powstała inicjatywa budowy hali sportowej, która do dzisiaj jest największym tego typu obiektem w Toruniu.

Jesienią 1975 r. z inicjatywy Dyrektora Szkoły Józefa Sawionka spotkali się nim.: Prezydent Miasta Cybulski, Komendant Oficerskiej Szkoły Artylerii płk. Stanisław Żak, Wiktor Frankiewicz Dyrektor Firmy Torem i Benedykt Leszczyński. Grono to postanowiło o rozpoczęciu budowy Hali zanim zapadły formalne decyzje. Prace ziemne wykonali specjaliści wojskowi, ale przy budowie pracowali uczniowie toruńskiego Technikum Budowlanego i Technikum Przemysłu Spożywczego.

W końcu dekady lat 70. Szkoła nadal stanowiła najważniejsze ogniwo w szkoleniu średnich kadr technicznych dla potrzeb przemysłu cukrowniczego, ale nadchodzące dekady miały wiele zmienić.

Część II

Zbigniew Grochowski

Od końca lat siedemdziesiątych XX wieku do współczesności

Przemysł cukrowniczy partycypował w budowie hali sportowej, którą oddano do użytku w maju 1978 r. Służy ona przede wszystkim młodzieży i nauczycielom, podczas lekcji wychowania fizycznego i zajęć różnych sekcji sportowych. W hali maturzyści Pisza prace z języka polskiego i innych przedmiotów. Tu odbywają się prawie wszystkie najważniejsze uroczystości z życia szkoły.

Pisząc o hali sportowej nie sposób pominąć zaangażowania dyrektora szkoły mgra Józefa Sawionka, dla którego “oczkiem w głowie” był właśnie ten obiekt.

“Droga do wolności” – tak nazywano ekspozycję w Izbie Pamięci Narodowej, którą otwarto w szkole 3.09.1979 roku. Pieczołowicie uporządkowane, według określonej idei i chronologicznej ciągłości dokumenty, ukazują dzieje Polski od insurekcji kościuszkowskiej, poprzez kolejne zbrojne zrywy, do krótkotrwałej wolności odzyskanej w 1918 roku. Potem przedstawione są ponure lata okupacji i niewoli, aż do czasów współczesnych. Inicjatywa Izby Pamięci zrodziła się w Klubie Seniora Związku Nauczycielstwa Polskiego, a jej twórcami byli: dyrektor szkoły mgr Józef Sawionek, emerytowany nauczyciel mgr Tadeusz Górecki (ojciec Zbigniewa Góreckiego, nauczyciela matematyki) i nauczyciel historii mgr Zbigniew Grochowski, który od 24 lat jest jej opiekunem.

W październiku 1981 roku dyrektorem szkoły został mgr Disan Nikonowicz, wieloletni nauczyciel i wicedyrektor Zespołu Szkół Samochodowych i Zespołu Szkół Mechaniczno – Elektrycznych. W 1983 roku szkoła zmieniła nazwę na Zespół Szkół Przemysłu Spożywczego.

We wrześniu 1984 r. dyrektorem szkoły ponownie został mgr Józef Sawionek, który 1.03.1988 r. przeszedł na etat do Oddziału Miejskiego ZNP w Toruniu. Do czasu jego powrotu, tj. do 1.09.1988 r. obowiązki pełnił mgr Zbigniew Grochowski.

W roku szkolnym 1987/1988 szkoła zajęła I miejsce w województwie toruńskim w klasyfikacji szkół pod względem liczby laureatów i finalistów olimpiad przedmiotowych szczebla centralnego. Wszystkich laureatów i finalistów (pięciu) przygotował mgr Zbigniew Grochowski.

W czerwcu 1991 roku dyrektorem szkoły został mgr inż. Zygmunt Figalski, długoletni nauczyciel fizyki i elektrotechniki oraz wicedyrektor.

W dniu 20.06.1991 roku decyzją Kuratora Oświaty w Toruniu dra Mieczysława Bielskiego, przy Zespole Szkół Przemysłu Spożywczego powołano VIII Liceum Ogólnokształcące, w którym 1 września naukę rozpoczęły pierwsze dwie klasy. W 1995 roku liceum ukończyło 59 pierwszych absolwentów. Powstanie VIII LO było “strzałem w dziesiątkę”. Uratowało Zespół Szkół Przemysłu Spożywczego przed jego likwidacją.

Z dniem 1.09.1994 roku rozpoczęła kształcenie Zasadnicza Szkoła Zawodowa przygotowująca młodocianych pracowników w zawodach: piekarz i ciastkarz.

W 1995 roku decyzja NSA, młyn w Gniewkowie został przekazany prywatnym właścicielom, co spowodowało stopniową likwidację istniejącej od 1953 roku Zasadniczej Szkoły Młynarskiej. Ostatnia klasa zakończyła naukę w czerwcu 1996 roku.

W 1995 roku ZSPS został wybrany przez Kuratorium Oświaty w Toruniu do udziału w programie Modernizacji Kształcenia Zawodowego “MOVE”, który był finansowany przez Unię Europejską. Dzięki temu szkoła otrzymała pomoce naukowe i nowe programy do nauczania języka angielskiego, ochrony środowiska i informatyki. Inicjatorką modernizacji kształcenia zawodowego w ramach “MOVE” była wicedyrektor szkoły mgr Urszula Przedpełska.

Z dniem 1.09.1997 roku dyrektorem ZSPS i VIII LO została mgr Urszula Przedpełska. Rozpoczęła się “nowa era” w historii szkoły, która systematycznie pnie się w górę w jakości kształcenia i popularności wśród uczniów toruńskich szkół podstawowych i gimnazjalnych. W 2000 roku Zespół Szkół Przemysłu Spożywczego zajął I miejsce w klasyfikacji na najlepsza szkołę zawodowa w Toruniu. W podobnej klasyfikacji wśród liceów ogólnokształcących prowadzonej przez regionalna Gazetę Wyborczą. VIII LO od kilku lat zajmuje 3 – 4 miejsce.

Szkoła stawia na naukę języków obcych (angielskiego, francuskiego, niemieckiego, rosyjskiego, włoskiego i łacinę), edukację ekologiczną, informatyczną i prawną oraz sport.

Wielkim przeżyciem dla każdego ucznia były egzaminy wstępne (obecnie nabór do szkoły prowadzi komisja rekrutacyjno – kwalifikacyjna biorąc pod uwagę świadectwo ukończenia gimnazjum, osiągnięcia i wynik egzaminu gimnazjalnego).

Czym kierowali się kandydaci do ZSPS w latach 1982 – 1983? Oto niektóre wypowiedzi:

“Wybrałem tę szkołę, bo bardzo dużo o niej słyszałem dobrego od starszych kolegów, którzy kiedyś się tu uczyli”.

“Dowiedziałem się, że szkoła jest bardzo dobrze wyposażona w pomoce naukowe, a uczący nauczyciele to specjaliści wysokiej klasy”.

“Do wyboru szkoły nikt mnie nie zmuszał. Praca laborantki jest czysta, schludna, a to mi się podoba”.

“W mojej miejscowości znajduje się cukrownia, więc na pewno znajdzie się tam dla mnie praca”.

“Szkoła ta wszystkim się podoba ze wzglądu na miłych, mądrych i wyrozumiałych nauczycieli. Wiara szkolna jest klawa, a pierwszaki nie są wyśmiewane przez starszych”.

“Wiele dobrego słyszałem o nauczycielach tej szkoły, m.in. o pani Teodorczyk, panu Grochowskiemu i panu Modzielewskim. Myślę, że po ewentualnym dostaniu się do “Spozywczaka” o maturę i egzamin wstępny mogę być spokojny. Chcę studiować historię lub prawo”.

2. STUDNIÓWKA

Wielkim wydarzeniem w życiu szkoły są studniówki, które od kilku lat odbywają się w auli UMK. Dawniej były organizowane w kilku miejscach, m.in. w świetlicy internatu, auli MDK, stołówce UMK na Bielanach i warsztatach Zespołu Szkół Gastronomicznych.

3. EGZAMIN DOJRZAŁOŚCI

Przedostatnim etapem w życiu każdego ucznia w szkole średniej jest egzamin dojrzałości. To on decyduje o przyszłej karierze zawodowej. Od 1979 r. egzamin dojrzałości odbywa się w hali sportowej. Jest w niej przestronnie, przyjemnie, uroczyście i tylko jeden mankament, bo w takich luksusowych warunkach trudno o ściąganie. A może to zbyteczne, bo uczniowie naszej szkoły do tak ważnego egzaminu przygotowują się nader solidnie.

Tematy pisemnego egzaminu dojrzałości z języka polskiego z dnia 13.05.1985 r.

Mój głos w dyskusji na temat udziału literatury w dokonywaniu przewrotu umysłowego i obyczajowego w Polsce w XVIII wieku.

Od Stanisława Wyspiańskiego do Tadeusza Różewicz – rozważania o kierunkach i tendencjach rozwojowych dramaturgii polskiej XX wieku.

Na podstawie znanych utworów literackich dotyczących wojny i okupacji hitlerowskiej uzasadnij słuszność humanistycznego protestu ludzkości przeciwko wyścigowi zbrojeń.

Zadania pisemnego egzaminu dojrzałości z matematyki z dnia 14.05.1985 r.

Romb, którego bok ma długość a, zaś kąt ostry jest α podzielono na 3 części o równych polach prostymi poprowadzonymi z wierzchołka kąta ostrego. Wyznaczyć długość odcinków w tych prostych zawartych w rombie.

Obliczyć pole figury ograniczonej łukiem krzywej y = x2 + 2x, styczną do tej krzywej w punkcie A (2,8) i osią odciętych.

Zbadać iloczyn pierwiastków rzeczywistych równania kwadratowego (m+1)2 . x2, + 2(m+1)x + m2, - 1 = 0 jako funkcję parametru m. Sporządzić wykres tej funkcji.

Obliczyć objętość ostrosłupa prawidłowego czworokątnego o krawędzi podstawy a i kącie α nachylenia krawędzi bocznej do płaszczyzny podstawy wiedząc, że a jest największą liczbą całkowitą spełniającą nierówność 2 – x2 > 0 x + 5 zaś α jest pierwiastkiem równania: sin x + sin,x + sin, x + … = 1 z przedziału [ 0; π/2]

Punkty A (-2;3) i punkt B (2:-1) należą do okręgu o równaniu: x2 , y2, - 2x - 4y -5 = 0. Znaleźć współrzędne takiego punktu C na tym okręgu, aby trójkąt ABC o podstawie AB był trójkątem równoramiennym. Jakie jest pole tego trójkąta?

ŻEGNAJ SZKOŁO

Ostatnim etapem w życiu każdego ucznia jest uroczystość wręczenia świadectw ukończenia szkoły i świadectw dojrzałości. Poniżej przedstawiamy w fotograficznym skrócie jedną z takich uroczystości, która odbyła się w czerwcu 1986 roku. Absolwentom świadectwa dojrzałości wręczył dyrektor szkoły mgr Józef Sawionek.

W imieniu absolwentów szkołę pożegnali Olga Purzycka i Jerzy Durbacz.
Za wszystko dziś dziękuje,
Za piątki i za dwóje,
Za młode, piękne lata,
Za wiedzę, serce, poznanie świata.
Rośliśmy tutaj, w tej szkole
Z Wami i blisko Was.
Skłaniam, więc głowę z szacunkiem
Za pracę i troskę o nas.
Byliście dla nas przykładem,
Byliście pracy wzorem,
Sercem gorącym, domem,
Co stoi otworem.
Za wszystko dziś dziękuje,
Za piątki i za dwóje.
Za młode, trudne lata
Za wiedzę, poznanie świata.
Humanistom za przewodnictwo
Po polskich kartach i szlakach,
Po trudnych ścieżkach historii,
Ortograficznych znakach.
Za wszystkie wzniosłe uczucia,
Dotarcie do każdej duszy.
A wiersz czy proza ojczysta
Nas Polski nauczy i wzruszy
- dziękuje!

Wszystkim Paniom i Panom
W plusach, minusach biegłych,
W trójkątach, kołach i rombach,
Prostych i równoległych
- dziękuje!

I wszystkim, co nas prowadzili
Przez morza, doliny i góry,
Przez szlaki odległe i bliskie,

Przez polskie ziemie ojczyste
- dziękuje!

Zawiłe prawo przyrody
Jasno już każdy odbiera,
I jasny stał się zawiły taki,
Chemiczny świat; symbole, znaki,
Za to, więc wszystko
- dziękuje!

Wszystkim, co Polski uczyli
Na każdej lekcji historii,
Za Piastów i Jagiellonów,
Za chwałę Polski oręża,
Za prawdę, że naród, gdy zgodny i silny
Największe trudności zwycięża
- dziękuje!

A panu, Panie Dyrektorze
Wszystkie dziś serca uczniowskie złożę,
Bo my właśnie ile sił mamy
Pana i Szkołę swoją sercem kochamy.
Na koniec życzenia te najpiękniejsze,
Najgorętsze i najszczersze,
Niech będą świeże,
Niech pachną bzem…
Ten bukiet serc płonących z nas
Składamy w podzięce
Wychowawcom klas!

5. OSIĄGNIECIA W SPORCIE

Uczniowie ZSPS i VIII LO znani SA z wielu osiągnięć w sporcie i zawodach sportowo – obronnych. Kilkakrotnie wygrywali rywalizację w mieście i województwie w piłce nożnej chłopców (trenerzy: Lech Moroz i Maciej Kaniowski), piłce nożnej dziewcząt (trener Maciej Kaniewski), piłce ręcznej dziewcząt (trener Lech Moroz)m piłce ręcznej chłopców (trenerzy: Andrzej Bystry i Lech Moroz), piłce koszykowej dziewcząt (trenerzy: Wiesława Nodzyńska i Tomasz Urban), piłce koszykowej chłopców (trenerzy: Teresa Kosewska i Bogdan Tołodziecki) oraz sportowo – obronnych (opiekunka Elżbieta Krajewska).

Wielkim osiągnięciem szkoły jest zajęcie VII miejsca w kraju w 2002 roku przez koszykarzy Uczniowskiego Klubu Sportowego VIII LO. Klub powstał w 2000 roku z inicjatywy dyrektora szkoły mgr Urszuli Przedpełskiej.

Świetne siatkarki i znakomitych siatkarzy miało Policealne Studium Cukrownicze. Szkoda, że rozgrywki w tej pięknej dyscyplinie sportu kończyły się na etapie szkolnym. W rozgrywkach miejskich drużyny przedstawione na zajęciach na pewno zajęłyby pierwsze miejsca.

6. LAUREACI I FINALIŚCI OLIMPIAD I KONKURSÓW PRZEDMIOTOWYCH ETAPU CENTRALNEGO

Wiele sukcesów uczniowie naszej szkoły odnieśli w olimpiadach i konkursach przedmiotowych wygrywając eliminacje miejskie, wojewódzkie i centralne.

Rok szkolny 1980/1981 – drużyna TPS – I miejsce w finale okręgowym i VII miejsce w finale centralnym konkursu “Polska leży nad Bałtykiem” - - opiekunka Elżbieta Krajewska;

Rok szkolny 1981/1982 – Arkadiusz Weręgowski (kl. V m) – III miejsce w finale okręgowym i finalista etapu centralnego Olimpiady Wiedzy o Polsce i Świecie Współczesnym – opiekun mgr Zbigniew Grochowski;

Rok szkolny 1986/1987 - Tomasz Jarosz (kl. V a) – I miejsce w finale wojewódzkim i XIX miejsce w finale centralnym Olimpiady Wiedzy Społeczno – Politycznej (zwolniony z egzaminu wstępnego na wyższą uczelnię) – opiekun mgr Zbigniew Grochowski; - Artur Łysiak (kl. V a) – II miejsce w finale wojewódzkim i finalista etapu centralnego Oli,piady Wiedzy Społeczno- Politycznej – opiekun mgr Zbigniew Grochowski; - drużyna w składzie: Tomasz Jarosz i Artur Łyskiak – I miejsce w finale wojewódzkim i I miejsce w finale centralnym Olimpiady Wiedzy Społeczno-Politycznej – opiekun mgr Zbigniew Grochowski; - Krzysztof Jabłoński (kl. V a) – I miejsce w finale okręgowym i finalista etapu centralnego Olimpiady Wiedzy o Polsce i Świecie Współczesnym (zwolniony z egzaminu wstępnego na wyższą uczelnię ) - opiekun mgr Zbigniew Grochowski;

Rok szkolny 1987/1988 - Dariusz Czołgowski (kl. V a) – I miejsce w finale wojewódzkim i IV miejsce w finale centralnym Olimpiady Wiedzy Społeczno- Politycznej (zwolniony z egzaminu wstępnego na wyższą uczelnię) - opiekun mgr Zbigniew Grochowski - Dariusz Czołgowski (kl. V a ) i Leszek Proc (kl. V a) – I i V miejsce w finale okręgowym oraz finaliści etapu centralnego Olimpiady Wiedzy o Polsce i Świecie Współczesnym (zwolnieni z egzaminu wstępnego na wyższą uczelnię) - opiekun mgr Zbigniew Grochowski; - Lech Proc i Dariusz Czołgowski – I i II miejsce w finale wojewódzkim oraz IX i X miejsce w finale centralnym Olimpiady Wiedzy o Partii – opiekun mgr Zbigniew Grochowski;

Rok szkolny 1988/1989 - Krzysztof Liczbik (kl. III a) – II miejsce w finale wojewódzkim i XVII miejsce w finale centralnym Olimpiady Wiedzy Społeczno-Politycznej (zwolniony z egzaminu wstępnego na wyższą uczelnię) – opiekun mgr Zbigniew Grochowski; - Krzysztof Muszyński (kl. IV a) – I miejsce w finale wojewódzkim i XIX miejsce w finale centralnym Olimpiady Wiedzy Społeczno-Politycznej (zwolniony z egzaminu wstępnego na wyższą uczelnię ) – opiekun mgr Zbigniew Grochowski; - Tomasz Gazdowski (kl. IIIa) – II miejsce w finale wojewódzkim i finalista etapu centralnego Olimpiady Wiedzy Społeczno-Politycznej – opiekun mgr Zbigniew Grochowski; - drużyna w składzie: Krzysztof Muszyński i Tomasz Gazdowski – I miejsce w finale wojewódzkim i II miejsce w finale centralnym Olimpiady Wiedzy Społeczno-Politycznej - opiekun mgr Zbigniew Grochowski;

Rok szkolny 1989/1990 - Krzysztof Liczbik (kl. IVa) – I miejsce w finale wojewódzkim i VIII miejsce w finale centralnym Olimpiady Wiedzy Społeczno-Prawnej (zwolniony z egzaminu wstępnego na wyższą uczelnię) –opiekun mgr Zbigniew Grochowski;

Rok szkolny 1992/1993 - Karolina Warot (kl. III lb) – wyróżnienie w etapie wojewódzkim i udział w etapie centralnym Konkursu Recytatorskiego – opiekunowie mgr Anna Męczeńska i mgr Mirosława Maćkiewicz

Rok szkolny 1993/1994 - Magdalena Paradowska (kl. III lb) – wyróżnienie w finale okręgowym i finalistka etapu centralnego Olimpiady Języka Rosyjskiego (zwolniona z egzaminu wstępnego na wyższą uczelnię) – opiekunka mgr Barbara Czrnecka;

Rok szkolny 1994/1995 - Lidia Olszewska (kl. I Tm) – wyróżnienie w konkursie zorganizowanym m.in. przez Zespół ds. Dzieci przy Sejmie RP na najlepsze wypracowanie z języka polskiego związane z aktualną sytuacją społeczno – polityczną w kraju – w nagrodę wzięła udział w obradach Parlamentu Dziecięcego w gmachu Sejmu RP – opiekunka mgr Janina Południak;

Rok szkolny 1998/1999 - Marcin Szczepański (kl. IV la) – wyróżniony w finale okręgowym i finalista etapu centralnego Olimpiady Biologicznej – opiekunka mgr Elżbieta Przystalska; - Marek Drozdowski (kl. IV lc) – I miejsce w finale okręgowym i finalista etapu centralnego Konkursu Wiedzy o NATO – opiekun mgr Zbigniew Grochowski;

Rok szkolny 1999/2000 - Joanna Krzyzaniak (kl. V b) – wyróżnienie w finale wojewódzkim i finalistka etapu centralnego Olimpiady Wiedzy o Produkcji Żywności – opiekunka mgr inż. Katarzyna Kuklasińska; - Marlena Lutobarska (kl. V f) – wyróżnienie w finale wojewódzkim i finalistka etapu centralnego Olimpiady Wiedzy o Produkcji Żywości – opiekunka mgr inż. Anna Umańska; - Paweł Sokala (kl. IV lb) – II miejsce w finale okręgowym i finalista etapu centralnego Olimpiady Wiedzy o Polsce i Świecie Współczesnym – opiekun mgr Zbigniew Grochowski;

Rok szkolny 2001/2002 - Wojciech Filipiak (kl. IV lc) – V miejsce w finale okręgowym i finalista etapu centralnego Olimpiady Wiedzy o Polsce i Świecie Współczesnym (zwolniony z egzaminu wstępnego na wyższą uczelnię) – opiekun mgr Zbigniew Grochowski; - Marta Skonieczka (kl. V b) – wyróżnienie w finale wojewódzkim i finalista etapu centralnego Olimpiady Wiedzy o Produkcji Żywności (zwolniona z egzaminu wstępnego na wyższą uczelnię) – opiekunowie mgr inż. Anna Umańska i mgr inż. Krzysztof Umański; - Katarzyna Malinowska (kl. IV lc) – I miejsce w finale wojewódzkim i uczestniczka etapu centralnego Konkursu “Europa w Szkole” – opiekun mgr Zbigniew Grochowski;

Rok szkolny 2002/2003 - Michał Gmiterek (kl. IV lc) – III miejsce w finale okręgowym i finalista etapu centralnego Olimpiady Wiedzy o Unii Europejskiej (zwolniony z egzaminu wstępnego na wyższą uczelnię) – opiekun mgr Zbigniew Grochowski.

7. WSPÓŁPRACA Z PARTNERAMI ZAGRANICZNYMI

Ważną rolę w życiu szkoły odgrywa współpraca z partnerami zagranicznymi. W 1973 roku z inicjatywy dyrektora szkoły mgra Józefa Sawionka i kierownika młyna szkoleniowego w Gniewkowie Alfreda Kręta została podpisana umowa o współpracy ze szkołą zawodową w Halle (NRD). Program wymiany uczniów miał na celu porównanie systemu szkolenia zawodowego w Polsce i NRD, a także zapoznanie się z atrakcjami turystycznymi obydwu krajów i doskonalenie języka niemieckiego.

W latach 1987-1989 szkoła współpracowała ze szkołą zawodową w Gϋstrow (NRD). Inicjatorem i koordynatorem wymiany był wicedyrektor szkoły mgr Zbigniew Grochowski.

W roku szkolnym 1993/1994 z inicjatywy wicedyrektorki mgr Urszuli Przedpełskiej szkoła nawiązała współpracę z uczniami i nauczycielami szkół z Bremy. Koordynatorem wymiany jest mgr Hanna Orlińska, a jej głównymi celami są:

  • doskonalenie umiejętności porozumiewania się w języku niemieckim,
  • zwiększenie motywacji do nauki języka niemieckiego,
  • zapoznanie się z historią i dniem współczesnym Niemiec,
  • nawiązanie przyjaznych kontaktów z młodzieżą niemiecką.

W 2001 roku z inicjatywy dyrektorki mgr Urszuli Przedpełskiej – szkoła nawiązała współpracę z młodzieżą z San Benedtto Del Tronom we Włoszech. Dzięki wsparciu Unii Europejskiej w ramach programu Socrates Comenius doszło do wymiany kulturalnej VIII LO i Istituto Tecnico Commerciale A. Caprotti. Koordynatorami wymiany zostali: mgr Anna Pawlak, nauczycielka języka włoskiego i łaciny oraz mgr Sławomir Załeński, nauczyciel języka angielskiego.

Szkoła organizuje także wycieczki turystyczne do Belgii, Francji, Holandii, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii oraz obozy sportowe na Słowację.

Młodzież z koła teatralnego odwiedziła Polaków na Litwie, pokazując im “kawałek Polski”. Pod kierunkiem mgr Krystyny Mazurek uczniowie przygotowali inscenizację “Pana Tadeusza”. Przedstawienia odbywały się w miejscowościach zamieszkiwanych przez Polaków w Solecznikach Wielkich, Solecznikach Małych i Butrymańcach. Występy wypadły okazale. Podobały się także atrakcje stroje i muzyka, przygotowana przez ucznia Huberta Balickiego.

8. PROMETEUSZ

W roku szkolnym 2001/2002 po raz pierwszy w historii szkoły, wyróżniono osoby, które w szczególny sposób zaistniały w społeczności ZSPS i VIII LO. Hollywood ma Oscary, TVP Wiktory, Teatr Horzycy – Wilamy, a nasza szkoła wprowadziła zwyczaj wręczania Prometeuszy. Osoby uhonorowane nagrodą to Ci, którzy swoją nauką, zaangażowaniem i poświeceniem rozniecają (na wzór mitycznego Prometeusza) ogień w sercach społeczności ZSPS i VIII LO. Nagroda ta przyznawana jest w dziesięciu kategoriach.

Pierwsi laureaci Prometeusza (czerwiec 2002 r.):
- Prymus Szkoły - Agnieszka Soboń (4 ld)
- Olimpijczyk - Wojciech Filipiak (4 lc)
- Miłośnik Literatury - Katarzyna Ochnicka (4 tm)
- Aktor - Justyna Korzeniewska (4 tm) i Karolina Lewandowska (4 lb)
- Kabareciarz - Maciej Kawior (5 tc)
- Dziennikarz - Katarzyna Malinowska (4 lc) i Magdalena Pniewska (4 lc)
- Ludzie Sportu - Maciej Kaniowski i Bogdan Tołodziecki, nauczyciele wychowania fizycznego
- Działacz – Społecznik - Katarzyna Malinowska (4 lc)
- Sympatyk Szkoły - Zdzisław Wierzchowski, były dyrektor Cukrowni Unisław
- Niezapomniany Nauczyciel - Zbigniew Grochowski, nauczyciel historii wie- dzy o społeczeństwie, wicedyrektor szkoły

Nauczyciele ZSPS i VIII LO odnoszą także sukcesy w różnych konkursach i plebiscytach. W roku szkolnym 2002/2003 w konkursieredakcji “Nowości” na najpopularniejszego nauczyciela w byłym województwie toruńskim, zdecydowanie zwyciężył wicedyrektor szkoły mgr Zbigniew Grochowski, a siódme miejsce zajęła mgr Ewa Sosna, nauczycielka języka polskiego.

Sukcesy Zbigniewa Grochowskiego i Ewy Sosnal świadczą o znakomitej kadrze pedagogicznej ZSPS i VIII LO, które ciągle podnosi swoje kwalifikacje, kończąc różne formy doskonalenia zawodowego.

9. INNE PRZEDSIĘWZIĘCIA SZKOŁY

Szkoła jest inicjatorem i współorganizatorem wielu imprez o zasięgu miejskim, wojewódzkim i diecezjalnym.

Z inicjatywy wicedyrektora Zbigniewa Grochowskiego szkoła i Wydział Oświaty UM

(od 2002 r. Wydział Edukacji i Sportu) organizują konkurs historyczny “Dzieje Torunia”.

Laureaci konkursu wyłaniani są w trzech kategoriach szkół: podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. O powodzeniu przedsięwzięcia świadczy masowy udział w nim młodzieży z prawie wszystkich toruńskich szkół. W pierwszej edycji wzięło udział ponad 1000, drugiej ponad 1200 i trzeciej ok. 1300 uczniów. Patronat nad konkursem objęli prezydenci Torunia: pierwszej i drugiej edycji Wojciech Grochowski, trzeciej Michał Zaleski. Patronat nad trzecią edycją, ze względu na temat wiodący konkursu: “Toruń – dziedzictwo ducha i materii”, objął także biskup toruński Andrzej Suski.

W części artystycznej wszystkich edycji konkursu zaprezentowali się aktorzy “Zielonego Teatrzyku” (opiekunka mgr Monika Jędrzejowska) i “Kabaretu Krystyna” (opiekunka mgr Krystyna Aleksandrowicz) oraz zespół wokalny, którego opiekunem jest mgr Sławomir Załeński, nauczyciel języka angielskiego.

Szkoła organizuje z parafią pw. św. Józefa sympozja młodzieżowe, poświęcone ludziom zasłużonym dla Kościoła i kraju. Dotychczas odbyły się trzy sympozja. Pierwsze zostało poświęcone Prymasowi Tysiąclecia ks. Stefanowi Wyszyńskiemu (2001 r.), drugie – św. Jadwidze (2002 r.), a trzecie – błogosławionemu ks. Stefanowi Wincentemu Frelichowskiemu (2003 r.). Inicjatorami sympozjów są: były proboszcz parafii pw. św. Józefa o. Eugeniusz Leśniak, wicedyrektor szkoły mgr Zbigniew Grochowski, katechetka mgr Teresa Węglikowska – Chachuła i mgr Monika Jedrzejewska.

10. KADRA PEDAGOGICZNA DAWNIEJ I DZIŚ

Z łezką w oku

Od chwili, gdy po raz pierwszy przekroczyłam próg naszej szkoły, minęło ponad pół wieku. A jednak rok 1951 tkwi w mej pamięci niezmiennie i nakazuje rozważać, zastanawiać się, a przede wszystkim wspominać.

Ulica św. Józefa 19. Niewielki parterowy barak, sześć izb lekcyjnych, gabinet dyrektora i sekretariat, w którym mieściły się również księgowość i pokój nauczycielski.

Brak było gabinetów przedmiotowych, pracowni, auli, Sali gimnastycznej. Skromna biblioteka mieściła się w świetlicy internatu przy ul. Jaroczyńskiego 9.

Technikum Przemysłu Cukrowniczego jedyna tego typu szkoła w Polsce to brzmi dumnie i zobowiązuje.

Zdawaliśmy sobie sprawę z tego wszyscy my nauczyciele i uczniowie, którzy zjechali do Torunia z wszystkich stron kraju.

Nie zrażały nas trudne warunki pracy. To było przecież tylko parę lat po wojnie. Młodzież bardzo chciała się uczyć, ale także śpiewać, tańczyć, uprawiać sport. Kwitło życie kulturalne, istniały zespoły pracy pozalekcyjnej, śpiewał tercet żeński i kwartet męski, działał zespół recytatorski, teatralny, taneczny.

Szkolne akademie odbywały się w największej izbie lekcyjnej. Pracowaliśmy w bardzo skromnych warunkach, a jednak to nasza młodzież wystąpiła na centralnej akademii w Ministerstwie Przemysłu Rolnego i Spożywczego w dniu 1 maja 1952 roku w Warszawie. Byliśmy z tego zaproszenia bardzo dumni i traktowaliśmy je jako szczególne wyróżnienie naszej szkoły.

Trudne powojenne warunki. Lekcje wychowania fizycznego odbywały się w lasku obok internatu, bo przecież sali gimnastycznej nie było. Byli jednak entuzjaści sportu, był zapał, był entuzjazm i ogromna wola osiągnięcia jak najlepszych wyników.

Szkoła wyróżniała się na terenie Torunia w piłce nożnej, tenisie stołowym, biegu na krótkich dystansach, w rzucie oszczepem, w skoku wzwyż.

Z łezka w oku wspominam te wcześniejsze lata, mimo że były nie tylko początkiem mojej długiej, czterdziestodwuletniej pracy w naszej szkole.

Z łezką w oku wspominam dyrektora Maciejwskiego, który przyjmował mnie do pracy i moich kolegów rówieśników, świeżo “upieczonych” magistrów U.M.K.: Lilię Łukowską, Zbyszka Góreckiego, Stefana Nowosielskiego.

Za ogromny zaszczyt poczytuję sobie fakt, iż mogłam pracować z wybitnymi autorytetami cukrownictwa polskiego inżynierami Krzętowskim, Kittlem, Godlewskim, Dzięgielewskim, Pomarańskim.

Wspaniała atmosfera panująca w naszym niewielkim nauczycielskim gronie, wzajemna serdeczność, życzliwość i przyjaźń przeniosły się na kontakty z młodzieżą. Stanowiliśmy jedną rodzinę, rozumieliśmy i lubiliśmy się bardzo.

Stają przed moimi oczyma dziewczęta w fartuszkach szkolnych, granatowych spódniczkach, białych bluzkach i chłopcy w brązowych czapkach z czarnymi daszkami.

Zwarta kolumna maszeruje z internatu do szkoły ze śpiewem na ustach:
My nie, my nie, my nigdy nie poddamy się w Te Pe Ce”.


Aleksandra Teodorczyk

Moja szkoła

W 1950 r. musiałem podjąć decyzję: studia po ukończeniu IV LO albo Liceum Przemysłu Cukrowniczego, które zapewni mi szybki start zawodowy. Studia nie wchodziły w grę pochodzę z rodziny wielodzietnej i rodzice nie udźwignęliby takiego ciężaru. Okazało się, że jedynie “nasza szkoła” (z solidnym zapleczem w cukrowniach) może gwarantować duże możliwości zawodowe. Po naradzie z Przyjaciółmi, Jerzym Płockim (przyszłym absolwentem cukrownictwa na Politechnice Łódzkiej, dyrektorem cukrowni) i Januszem Piórem (chemia na UMK, zarządzanie Elaną), myśl zasady “jeden za wszystkich…”, stanęliśmy na egzaminie do szkoły oko w oko z dyrektorem Franciszkiem Maciejewskim, człowiekiem na pewno nietuzinkowym, wymagającym i równocześnie przyjaznym.

W szkole mogłem realizować również swoje sportowe pasje: grałęm w I-ligowym zespole koszykówki, Pomorzaninie, szkolna reprezentacja zmierzyła się w piłce nożnej z najlepszym zespołem województwa Pomorzaninem. Wynik spotkania przemilczę.

Nasza klasa należała do tych, które nauczyciele określają jako krnąbrne. Rzeczywiście mieliśmy swoje za uszami. Kiedy 1951 r. zniesiono naukę religii w szkole i musiał odejść nasz nieodżałowany Przyjaciel, ksiądz Żur, zaprotestowaliśmy nie przychodząc na zajęcia przez trzy dni. Z opresji, również politycznej, uratowała nas cudowna wychowawczyni mgr Alina Bukowska wspólnie z Dyrektorem.

Wreszcie lipiec 1953 r., matura, a wraz ze świadectwami dojrzałości wręczono nam nakazy pracy, przeciw którym, oczywiście, buntowaliśmy się. Zdaję sobie sprawę, że dzisiaj takie rozwiązanie absolwenci powitaliby z radością…

Szkołę wspominam z największym sentymentem nie tylko ze względu na solidną wiedze zawodową, którą jej zawdzięczam, ale też niezapomnianą atmosferę solidarności, przyjaźni i życzliwości. Znane porzekadło mówi “cukier krzepi”, my przechrzciliśmy to na “cukier lepi”.

Powodów było kilka: w szkole “zlepiło się” wiele małżeństw (moja żona, Urszula, też jest absolwentką z rocznika 1955), kształciły się tu całe rodziny, pokolenie po pokoleniu. Chociażby moja rodzina, ja i moja żona Urszula, córka Aleksandra, wnuczka Dorota, bracia Jerzy i Jan, wspomniany już Jerzy Płocki szwagier, jego córka Anna (wraz z mężem Krzysztofem są nauczycielami naszej szkoły), ponadto szwagier Stanisław Wrześniewski, kuzynostwo Krystyna Orszt i Andrzej Masłowski, wreszcie wnuk Filip obecnie uczeń I klasy. Takich przykładów można znaleźć wiele, wspomnę tylko jeszcze dwa duże “rody cukrownicze” – Pilarskich i Zalewskich.

Sprawdzanie mojej szkolnej wiedzy rozpocząłem w cukrowni w Chełmży, do której trafiła również koleżanka Stefania Olkiewicz – Kufel. I tu rzut na głęboką wodę odpowiedzialność za gospodarkę cieplną cukrowni i zakładów ubocznych! Dla technologa to wyzwanie, ale prof. Godlewski dał nam solidne podstawy z tej dziedziny. Po dwóch latach przeszedłem do działu technologicznego jako zmianowy. Równocześnie udzielałem się sportowo jako czynny zawodnik a także jako trener. Byłem również działaczem społecznym sprawując funkcje zastępcy przewodniczącego Klubu Sportowego Legia i pracując w Radzie Pracowniczej.

W 1971 r. znowu zwrot. Zaproponowano mi wyjazd do Iraku na budowę i rozruch cukrowni Mosul. Przepracowałem tam ponad trzy lata jako szef produkcji przyznaję, że ten czas był dla mnie i dla moich kolegów prawdziwym sprawdzianem fachowości, kompetencji, umiejętności, porozumienia, pomysłowości i a także życia w tropiku.

Po powrocie w 1974r. zameldowałem się w macierzystej cukrowni i zostałem przeniesiony do przedsiębiorstwa Cukrownie Kujawskie, którym kierował dyr. Maciej Rumiński (brat znanego działacza gospodarczego i ministra Bolesława Rumińskiego). Tamże pełniłem kolejno funkcje inspektora BHP i z-cy kier. Działu Technologicznego. W 1976 przeszedłem do pracy w cukrowni Dobre, gdzie byłem z-cą dyr. d/s. technicznych. Niespełna dwa lata później Dyrektor Przedsiębiorstwa Cukrownie Toruńskie Leszek Garczanek zaproponował mi stanowisko dyrektora Cukrowni Unisław. Tam właśnie przeżyłem przemiany ustrojowe i gospodarcze cukrownie Unisław i Ostrowite jako pierwsze w branży wydzieliły się z przedsiębiorstwa państwowego i weszły w skład spółki z udziałem kapitału zagranicznego British Sugar. Nowo powstały koncern był ostro atakowany, np. przylgnęła do nas opinia, że sprzedaliśmy cukrownię za dwa traktory. Mimo to, dzięki nieugiętej postawie dyr. Zygmunta Gąsowskiego spółka przetrwała i ma się dobrze.

W 2000 r., po przepracowaniu 22 lat na stanowisku dyrektora cukrowni, osiągnąwszy wiek emerytalny przeszedłem na emeryturę. Ogółem w Toruńskim Przedsiębiorstwie spędziłem 47 lat. Za pracę zawodową zostałem uhonorowany srebrnym i złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski nadanym przez prezydenta Lecha Wałęsę oraz medalami “Za Zasługi dla Oświaty”, “Za Zasługi dla Województwa Toruńskiego” oraz najwyższym odznaczeniem pożarników ochotników “Złotym Medalem za Zasługi dla Pożarnictwa”.

Czuję się spełniony w moim życiu zawodowym i rodzinnym, a wszystko zaczęło się od naszej szkoły…


Zdzisław Wierzchowiski

Wspomnienie z lat szkolnych…

Pamiętam dokładnie słoneczne przedpołudnie 31 sierpnia 1965 roku, kiedy to do czternastoletniego chłopaka pracującego w polu z parą koni, podjechał listonosz.

- Mam dla ciebie ważną pocztę, telegram zostałeś przyjęty do Technikum Młynarskiego w Toruniu oznajmił z uśmiechem listonosz. Radość ogarnęła przede wszystkim mnie samego, dostałem się przecież z odwołania, zdawałem czerwcowe egzaminy wstępne do technikum Cukrowniczego.

Tego samego dnia pociąg relacji Brodnica – Bydgoszcz (z przesiadką w Kowalewie Pomorskim) dowiózł mnie do Torunia. Zatrzymałem się chwilowo u rodziny na Rubinkowie. Następnego dnia stawiłem się w szkole, u dyrektora Nowosielskiego, który oznajmił mi, że wpisuje mnie do klasy technologicznej. I tak zaczęła się moja edukacja, rozstanie z domem rodzinnym. Odtąd do rodzinnego Dulska zacząłem przyjeżdżać na wakacje, później od okazji do okazji.

Dla chłopaka z prowincjonalnej wiejskiej szkoły był to początek właściwej edukacji. Trzeba było przede wszystkim nadrobić duże braki wiedzy ze szkoły podstawowej. A kosztowało mnie to dużo pracy. Najlepszym sprawdzianem moich umiejętności była pierwsza klasówka z języka polskiego, którego uczył nas Pan Czesław Moskal. Wówczas to w pierwszym zadaniu zrobiłem dwa poważne błędy ortograficzne: przedstawiłem streszczenie opowiadania pisząc “głównymy bohateramy są…”. Z tego powodu na I okres w klasie pierwszej z języka polskiego miałem 3-. W ogóle edukację rozpocząłem od 2 z biologii, którą postawił mi mgr Suski. Proszę sobie wyobrazić, jak się to ma do dzisiejszej rzeczywistości, kiedy to od wielu lat jestem profesorem zwyczajnym na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie.

Stopniowo jednak kolejne bariery znikały i statecznie miałem jedno z najlepszych świadectw maturalnych w klasie.

Pamiętam doskonale Panią Aldone Moskal, nauczycielką języka rosyjskiego i naszą wychowawczynię. Niezapomniane były lekcje wychowawcze, które często zaczynały się pisaniem listów do rodziców o treści: “Kochani Rodzice informuję was, że w minionym tygodniu otrzymałem oceny niedostateczne z następujących przedmiotów”. Raz również mnie się to przytrafiło. Pani wychowawczyni zbierała wszystkie listy i wysłała je sama osobiście. Nie było to przyjemne!

Pamiętam doskonale lekcje chemii z Panem Kunigielem. Ogromnie je lubiłem. Coś z tego pozostało na późniejsze lata mego życia. Po pierwsze z chemią na studiach nie miałem nigdy problemów i po drugie pracę magisterską wykonałem z biochemii roślin, a zajmuje się do dzisiaj fizjologią i biochemią nasion.

Z przyjemnością wspominam Pana Fijałkowskiego nauczyciela fizyki, Pana Raczkowskiego, który uczył nas towaroznawstwa i technologii młynarskiej. Wszyscy baliśmy się matematyki i zawsze groźnego Pana Modzielewskiego. Choć nikt nie miał prawa na niego narzekać, bowiem maturę z matematyki cała klasa zdała na 5. W ogóle matura to osobny rozdział. Dla mnie, Stefana Flisikowskiego i Jadzi Olejnik była to tylko formalność. Byliśmy faworytami, bowiem w konkursie maturzystów wszystkich techników nauczających technologii przetwórstwa zbożowego (było ich wtedy 7 w Polsce) zdobyliśmy I miejsce.

Osobny rozdział stanowi 5 lat spędzonych w internacie. Piętrowe, żelazne łóżka, cisz nocna od godz. 2200 i pobudki przeraźliwym dzwonkiem od 600. Jadło się w stołówce na 3 zmiany. Szczęśliwe były te klasy, którym wypadało śniadanie na trzecią zmianę, można było pospać. Po śniadaniu przemykanie przed otwartymi drzwiami kierownika internatu, Pana Puchalskiego, który zabraniał wybiegania do szkoły w kapciach.

Swojej średniej szkole zawdzięczam bardzo dużo. Przede wszystkim opuszczając ją w czerwcu 1970 roku (z Panią A. Moskal odśpiewaliśmy wtedy piosenkę “Jak szybko upływa życie…”) zdobyłem wystarczającą wiedze by móc zdać na studia do byłej Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie.

Wszystkim P.T. Pracownikom Zespołu Szkół Przemysłu Spożywczego i VII Liceum Ogólnokształcącego w Toruniu, wszystkim przyjaciołom z tamtych lat, koleżankom i kolegom przekazuje najserdeczniejsze pozdrowienia.


prof. dr. hab. Ryszard Górecki

Wspomnienie

Po zdaniu matury w Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu, trochę zagubiony przyjechałem do Torunia kontynuować naukę. W Zespole Szkół Spożywczych otwarto właśnie Policealne Studium Przemysłu Spożywczego, gdzie złożyłem dokumenty i zostałem przyjęty na kierunek: budowa maszyn i urządzeń przemysłu spożywczego. Tak zaczął się mój kontakt z “naszą szkołą”, bo tak ją my, absolwenci nazywamy. W 1957 roku otrzymałem dyplom ukończenia szkoły nr 7. Dyrektor mgr Józef Sawionek, wręczając mi go zaproponował jednocześnie pracę w charakterze nauczyciela zawodu, i tak 1 września 1975 roku rozpocząłem moją karierę zawodową w cukrownictwie. Pierwsze zajęcia odbyłem z klasą 5 tc w Cukrowni Chełmża, gdzie zostałem “pobłogosławiony” przez inż. Jerzego Trzcińskiego, z którym przez wiele lat pracowałem i który podzielił się ze mną swoją wiedzą i doświadczeniem nie tylko zawodowym, ale również życiowym. Po roku pracy zostałem skierowany na studia na Politechnikę Łódzką, gdzie zdobyłem dyplom inżyniera chemika o specjalności cukrownictwo.

Pod moim kierunkiem uczniowie klas maturalnych napisali przeszło 30 prac dyplomowych, a wielu z nich ukończyło studia i pracuje na kierowniczych stanowiskach w przemyśle cukrowniczym i spożywczym. W ramach zajęć pozalekcyjnych prowadziłem z młodzieżą koło fotograficzne. Wiele ważnych momentów z życia szkoły zostało trwale uwieńczonych na fotografiach zrobionych przez moich wychowanków. Od 1 kwietnia 1984 roku do 14 sierpnia 1984 roku pełniłem obowiązki wicedyrektora szkoły.

W czerwcu 1984 roku podczas uroczystości zakończenia roku szkolnego dyrektor Cukrowni Unisław pan Zdzisław Wierzchowski zaproponował mi pracę w swoim zakładzie, którą po długim namyśle przyjąłem. W cukrowni przeszedłem kolejne szczeble zarządzania, począwszy od zmianowego, głównego technologa zostając w końcu zastępcą dyrektora ds. technicznych i szefem produkcji. Kontakt ze szkołą miałem niemal codziennie, ponieważ w Unisławiu odbywały się zajęcia warsztatowe, których byłem opiekunem. Również obrona prac dyplomowych odbywała się na terenie fabryki. Była to jedna z innowacji zdawania egzaminu dyplomowego “na żywych urządzeniach”.

W 1994 r., po przejściu do pracy w Cukrowni w Ostrowitem na stanowisku dyrektora naczelnego, kontakty ze szkołą trochę rozluźniły się, ale zawsze starałem się być otwartym na współpracę i pomoc naszej szkole. W Cukrowni w Ostrowitem każdego roku odbywały się praktyki dla uczniów Technikum Cukrowniczego. Mój kontakt ze Szkołą okazuje się nierozerwalny, gdyż moja żona, a zarazem była uczennicaKrystyna, pracuje w administracji szkolnej, a nasz syn Łukasz też jest absolwentem tej szkoły, obecnie student Politechniki Gdańskiej Wydziału Chemicznego.

Kończąc chciałbym życzyć szkole i sobie owocnych lat współpracy będących podstawą do wspomnień na następny jubileusz.


inż. Andrzej Kowalski

Z Książki o Historii Szkoły na język komuterowy przełożył Przemysław Zakrzewski.

Z łezką w oku

Od chwili, gdy po raz pierwszy przekroczyłam próg naszej szkoły, minęło ponad pół wieku. A jednak rok 1951 tkwi w mej pamięci niezmiennie i nakazuje rozważać, zastanawiać się, a przede wszystkim wspominać.

Ulica św. Józefa 19. Niewielki parterowy barak, sześć izb lekcyjnych, gabinet dyrektora i sekretariat, w którym mieściły się również księgowość i pokój nauczycielski.

Brak było gabinetów przedmiotowych, pracowni, auli, sali gimnastycznej. Skromna biblioteka mieściła się w świetlicy internatu przy ul. Jaroczyńskiego 9.

Technikum Przemysłu Cukrowniczego jedyna tego typu szkoła w Polsce to brzmi dumnie i zobowiązuje.

Zdawaliśmy sobie sprawę z tego wszyscy my nauczyciele i uczniowie, którzy zjechali do Torunia z wszystkich stron kraju.

Nie zrażały nas trudne warunki pracy. To było przecież tylko parę lat po wojnie. Młodzież bardzo chciała się uczyć, ale także śpiewać, tańczyć, uprawiać sport. Kwitło życie kulturalne, istniały zespoły pracy pozalekcyjnej, śpiewał tercet żeński i kwartet męski, działał zespół recytatorski, teatralny, taneczny.

Szkolne akademie odbywały się w największej izbie lekcyjnej. Pracowaliśmy w bardzo skromnych warunkach, a jednak to nasza młodzież wystąpiła na centralnej akademii w Ministerstwie Przemysłu Rolnego i Spożywczego w dniu l maja 1952 roku w Warszawie. Byliśmy z tego zaproszenia bardzo dumni i traktowaliśmy je jako szczególne wyróżnienie naszej szkoły.

Trudne powojenne warunki. Lekcje wychowania fizycznego odbywały się w lasku obok internatu, bo przecież sali gimnastycznej nie było. Byli jednak entuzjaści sportu, był zapał, był entuzjazm i ogromna wola osiągnięcia jak najlepszych wyników.

Szkoła wyróżniała się na terenie Torunia w piłce nożnej, tenisie stołowym, biegu na krótkich dystansach, w rzucie oszczepem, w skoku wzwyż.

Z łezką w oku wspominam te wcześniejsze lata, mimo że były nie tylko początkiem mojej długiej, czterdziestodwuletniej pracy w naszej szkole.

Z łezką w oku wspominam dyrektora Maciejwskicgo, który przyjmował mnie do pracy i moich kolegów rówieśników, świeżo „upieczonych" magistrów U.M.K.: Lilę Bukowska, Zbyszka Góreckiego, Stefana Nowosielskiego.

Za ogromny zaszczyt poczytuję sobie fakt, iż mogłam pracować z wybitnymi autorytetami cukrownictwa polskiego inżynierami Krzętowskim, Kittlem, Godlewskim, Dzięgielewskim, Pomarańskim.

Wspaniała atmosfera panująca w naszym niewielkim nauczycielskim gronie, wzajemna serdeczność, życzliwość i przyjaźń przenosiły się na kontakty z młodzieżą. Stanowiliśmy jedne rodzinę, rozumieliśmy i lubiliśmy się bardzo.

Staja przed moimi oczyma dziewczęta w fartuszkach szkolnych, granatowych spódniczkach, białych bluzkach i chłopcy w brązowych czapkach z czarnymi daszkami.

Zwarta kolumna maszeruje z internatu do szkoły ze śpiewem na ustach:
„My nie, my nie, my nigdy nie poddamy się w Te Pe Ce".

Aleksandra Teodorczyk



Moja szkoła

W 1950 r. musiałem podjąć decyzję: studia po ukończeniu FV LO albo Liceum Przemysłu Cukrowniczego, które zapewni mi szybki start zawodowy. Studia nie wchodziły w grę pochodzę z rodziny wielodzietnej i rodzice nie udźwignęliby takiego ciężaru. Okazało się, że jedynie „nasza szkoła"(z solidnym zapleczem w cukrowniach) może gwarantować duże możliwości zawodowe. Po naradzie z Przyjaciółmi, Jerzym Płockim (przyszłym absolwentem cukrownictwa na Politechnice Łódzkiej, dyrektorem cukrowni) i Januszem Piórem (chemia na UMK, zarządzanie Elana), w myśl zasady „jeden za wszystkich...", stanęliśmy na egzaminie do szkoły oko w oko z dyrektorem Franciszkiem Maciejewskim, człowiekiem na pewno nietuzinkowym, wymagającym i równocześnie przyjaznym.
W szkole mogłem realizować również swoje sportowe pasje: grałem w I-ligowym zespole koszykówki, Pomorzaninie, szkolna reprezentacja zmierzyła się w piłce nożnej z najlepszym zespołem województwa Pomorzaninem. Wynik spotkania przemilczę.
Nasza klasa należała do tych, które nauczyciele określają jako krnąbrne. Rzeczywiście mieliśmy swoje za uszami. Kiedy w 1951 r. zniesiono naukę religii w szkole i musiał odejść nasz nieodżałowany Przyjaciel, ksiądz Żur, zaprotestowaliśmy nie przychodząc na zajęcia przez trzy dni. Z opresji, również politycznej, uratowała nas cudowna wychowawczyni mgr Alina Bukowska wspólnie z Dyrektorem. Wreszcie lipiec 1953 r., matura, a wraz ze świadectwami dojrzałości wręczono nam nakazy pracy, przeciw którym, oczywiście, buntowaliśmy się. Zdaję sobie sprawę, że dzisiaj takie rozwiązanie absolwenci powitaliby z radością...
Szkołę wspominam z największym sentymentem nic tylko ze względu na solidna wiedzę zawodowa, które jej zawdzięczam, ale też niezapomniana atmosferę solidarności, przyjaźni i życzliw ości. Znane porzekadło mówi „cukier krzepi", my przechrzciliśmy to na „cukier lepi". Powodów było kilka: w szkole „zlepiło się" wiele małżeństw (moja żona, Urszula, też jest absolwentka z rocznika 1955), kształciły się tu całe rodziny, pokolenie po pokoleniu. Chociażby moja rodzina, ja i moja żona Urszula, córka Aleksandra, wnuczka Dorota, bracia Jerzy i Jan, wspomniany już Jerzy Płocki szwagier, jego córka Anna (wraz z mężem Krzysztofem są nauczycielami naszej szkół}'), ponadto szwagier Stanisław Wrześniewski, kuzynostwo Krystyna Orszt i Andrzej Masłowski, wreszcie wnuk Filip obecnie uczeń I klasy. "Takich przykładów można znaleźć wiele, wspomnę tylko jeszcze dwa duże „rody cukrownicze"- Pilarskich i Zalewskich.
Sprawdzanie mojej szkolnej wiedzy rozpocząłem w cukrowni w Chełmży, do której trafiła również koleżanka Stefania Olkiewicz - Kufel. I tu rzut na głęboka wodę odpowiedzialność za gospodarkę cieplny cukrowni i zakładów ubocznych! Dla technologa to wyzwanie, ale prof. Godlewski dał nam solidne podstawy z tej dziedziny. Po dwóch latach przeszedłem do działu technologicznego jako zmianowy. Równocześnie udzielałem się sportowo jako czynny zawodnik a także jako trener. Byłem również działaczem społecznym sprawując funkcje zastępcy przewodniczącego Klubu Sportowego Legia i pracując w Radzie Pracowniczej.
W 1971 r. znowu zwrot. Zaproponowano mi wyjazd do Iraku na budowę i rozruch cukrowni Mosul. Przepracowałem tam ponad trzy lata jako szef produkcji i przyznaję, że ten czas był dla mnie i moich kolegów prawdziwym sprawdzianem fachowości, kompetencji, umiejętności porozumienia, pomysłowości i a także życia w tropiku.


Po powrocie w 1974 r. zameldowałem się w macierzystej cukrowni i zostałem przeniesiony do przedsiębiorstwa Cukrownie Kujawskie, którym kierował dyr. Maciej Rumiński (brat znanego działacza gospodarczego i ministra Bolesławca Rumińskiego). Tamże pełniłem kolejno funkcje inspektora BHP i z-cy kier. Działu Technologicznego. W 1976 przeszedłem do pracy w cukrowni Dobre, gdzie byłem z-cą dyr. d/s. technicznych. Niespełna dwa lata później Dyrektor przedsiębiorstwa Cukrownie Toruńskie Leszek Garczarek zaproponował mi stanowisko dyrektora Cukrowni Unisław. Tam w-łaśnie przeżyłem przemiany ustrojowe i gospodarcze cukrownie Unisław i Ostrowite jako pierwsze w branży wydzieliły się z przedsiębiorstwa państwowego i weszły w skład spółki z udziałem kapitału zagranicznego British Sugar. Nowo powstały koncern był ostro atakowany, np. przylgnęła do nas niesłusznie opinia, że sprzedaliśmy cukrownię za dwa traktory. Mimo to, dzięki nieugięte postawie dyr. Zygmunta Gasowskiego spółka przetrwała i ma się dobrze.
W 2000 r., po przepracowaniu 22 lat na stanowisku dyrektora cukrowni, osiągnąwszy wiek emerytalny przeszedłem na emeryturę. Ogółem w Toruńskim Przedsiębiorstwie spędziłem 47 lat. Za pracę zawodowa zostałem uhonorowany srebrnym i złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski nadanym przez prezydenta Lecha Wałęsę oraz medalami „ Za Zasługi dla Oświaty", „Za Zasługi dla Województwa Toruńskiego" oraz najwyższym odznaczeniem pożarników ochotników „Złotym Medalem za Zasługi dla Pożarnictwa".
Czuję się spełniony w moim życiu zawodowym i rodzinnym, a wszystko zaczęło się od naszej szkoły...

Zdzisław Wierzchowski



Wspomnienie z lat szkolnych ...

Pamiętam dokładnie słoneczne przedpołudnie 31 sierpnia 1965 roku, kiedy to do czternastoletniego chłopaka pracującego w polu z para koni, podjechał listonosz.
- Mam dla ciebie ważna pocztę, telegram zostałeś przyjęty do Technikum Młynarskiego w Toruniu oznajmił z uśmiechem listonosz. Radość ogarnęła przede wszystkim mnie samego, dostałem się przecież z odwołania, zdawałem czerwcowe egzaminy wstępne do Technikum Cukrowniczego.

Tego samego dnia pociąg relacji Brodnica-Bydgoszcz (z przesiadka w Kowalewie Pomorskim) dowiózł mnie do Torunia. Zatrzymałem się chwilowo u rodziny na Rubinkowie. Następnego dnia stawiłem się w szkole, u dyrektora Nowosielskiego, który oznajmił mi, że wpisuje mnie do klasy technologicznej. I tak zaczęła się moja edukacja, rozstanie z domem rodzinnym. Odtąd do rodzinnego Dulska zacząłem przyjeżdżać na wakacje, później od okazji do okazji.
Dla chłopaka z prowincjonalnej wiejskiej szkoły był to początek właściwej edukacji. Trzeba było przede wszystkim nadrobić duże braki wiedzy ze szkoły podstawowej. A kosztowało mnie to dużo pracy. Najlepszym sprawdzianem moich umiejętności była pierwsza klasówka z języka polskiego, którego uczył nas Pan Czesław Moskal. Wówczas to w pierwszym zdaniu zrobiłem dwa poważne błędy ortograficzne: przedstawiłem streszczenie opowiadania pisząc „głównymy bohateramy są ...". Z tego chyba powodu na I okres w klasie pierwszej z języka polskiego miałem 3-. W ogóle edukację rozpocząłem od 2 z biologii, która postawił mi mgr Suski. Proszę sobie wyobrazić, jak się to ma do dzisiejszej rzeczywistości, kiedy to od wielu lat jestem profesorem zwyczajnym na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Stopniowo jednak kolejne bariery znikały i ostatecznie miałem jedno z najlepszych świadectw maturalnych w klasie. Pamiętam doskonale Panią Aldonę Moskal, nauczycielkę języka rosyjskiego i nasze wychowawczynię. Niezapomniane były lekcje wychowawcze, które często zaczynały się pisaniem listów do rodziców o treści: „Kochani Rodzice informuję was, że w minionym tygodniu otrzymałem oceny niedostateczne z następujących przedmiotów". Raz również mnie się to przytrafiło. Pani wychowawczyni zbierała wszystkie listy i wysyłała je sama osobiście. Nie było to przyjemne!
Pamiętam doskonale lekcje z chemii z Panem Kunigielem. Ogromnie je lubiłem. Coś z tego pozostało na późniejsze lata mego życia. Po pierwsze z chemią na studiach nie miałem nigdy problemów i po drugie pracę magisterską wykonałem z biochemii roślin, a zajmuję się do dzisiaj fizjologia i biochemia nasion.
Z przyjemnością wspominam Pana Fijałkowskiego nauczyciela fizyki, Pana Raczkowskiego, który uczył nas towaroznawstwa i technologii młynarskiej. Wszyscy baliśmy się matematyki i zawsze groźnego Pana Modzelewskiego. Choć nikt nie miał prawa na niego narzekać, bowiem maturę z matematyki cała klasa zdała na 5. W ogóle matura to osobny rozdział. Dla mnie, Stefana Flisikowskiego i Jadzi Olejnik była to tylko formalność. Byliśmy faworytami, bowiem w konkursie maturzystów wszystkich techników nauczających technologii przetwórstwa zbożowego (było ich wtedy 7 w Polsce) zdobyliśmy I miejsce.
Osobny rozdział stanowi 5 lat spędzonych w internacie. Piętrowe, żelazne łóżka, cisza nocna od godz. 22°° i pobudki przeraźliwym dzwonkiem od 6°°. Jadało się w stołówce na 3 zmiany. Szczęśliwe były te klasy, którym wypadało śniadanie na trzecia zmianę, można było pospać. Po śniadaniu przemykanie przed otwartymi drzwiami kierownika internatu, Pana Puchalskiego, który zabraniał wybiegania do szkoły w kapciach.
Swojej średniej szkole zawdzięczam bardzo dużo. Przede wszystkim opuszczając ją w czerwcu 1970 roku (z Panią A. Moskal odśpiewaliśmy wtedy piosenkę „Jak szybko upływa życie ...") zdobyłem wystarczającą wiedzę by móc zdać na studia do byłej Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie.
Wszystkim P.T. Pracownikom Zespołu Szkół Przemysłu Spożywczego i VIII Liceum Ogólnokształcącego w Toruniu, wszystkim przyjaciołom z tamtych lat, koleżankom i kolegom przekazuję najserdeczniejsze pozdrowienia.

prof. dr hab. Ryszard Górecki

Wspomnienie

Po zdaniu matury w Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu, trochę zagubiony przyjechałem do Torunia kontynuować naukę. W Zespole Szkół Spożywczych otwarto właśnie Policealne Studium Przemysłu Spożywczego, gdzie złożyłem dokumenty i zostałem przyjęły na kierunek: budowa maszyn i urządzeń przemysłu spożywczego. Tak zaczął się mój kontakt z „nasza szkoła" bo tak ją my absolwenci nazywamy. W 1975 roku otrzymałem dyplom ukończenia szkół}' nr 7. D}rektor mgr Józef Sawionek, wręczając mi go zaproponował jednocześnie pracę w charakterze nauczyciela zawodu, i tak l września 1975 roku rozpocząłem moje karierę zawodową w cukrownictwie. Pierwsze zajęcia odbyłem z klasę 5 te w Cukrowni Chełmża, gdzie zostałem „pobłogosławiony" przez inż. Jerzego Trzcińskiego, z którym przez wiele lat pracowałem i który podzielił się ze mną swoja wiedzę i doświadczeniem nie tylko zawodowym, ale również życiowym. Po roku pracy zostałem skierowany na studia na Politechnikę Łódzka, gdzie zdobyłem dyplom inżyniera chemika o specjalności cukrownictwo.


Zdjęcie wykonane przez członków Kota Fotograficznego w czasie prowadzenia przeze mnie zajęć w sali nr 10 z technologii cukrownictwa (l 982 r.).

Pod moim kierunkiem uczniowie klas maturalnych napisali przeszło 30 prac dyplomowych, a wielu z nich ukończyło studia i pracuje na kierowniczych stanowiskach w przemyśle cukrowniczym i spożywczym. W ramach zajęć pozalekcyjnych prowadziłem z młodzieży koło fotograficzne. Wiele ważnych momentów z życia szkół}' zostało trwale uwiecznionych na fotografiach zrobionych przez moich wychowanków. Od l kwietnia 1984 roku do 14 sierpnia 1984 roku pełniłem obowiązki wicedyrektora szkoły.

W czerwcu 1984 roku podczas uroczystości zakończenia roku szkolnego dyrektor Cukrowni Unisław pan Zdzisław Wierzchowski zaproponował mi pracę w swoim zakładzie, które po długim namyśle przyjąłem. W cukrowni przeszedłem kolejne szczeble zarządzania, począwszy od zmianowego, głównego technologa zostając w końcu zastępcę dyrektora ds. technicznych i szefem produkcji.Kontakt ze szkołą miałem niemal codziennie, ponieważ w Unisławiu odbywały się zajęcia warsztatowe, których byłem opiekunem. Również obrona prac dyplomowych odbywała się na terenie fabryki. Była to jedna z innowacji zdawania egzaminu dyplomowego „na żywych urządzeniach".

W 1994 r., po przejściu do pracy w Cukrowni w Ostrowitem na stanowisko dyrektora naczelnego, kontakty ze szkołę trochę rozluźniły się, ale zawsze starałem się być otwartym na współpracę i pomoc naszej szkole. W Cukrowni w Ostrowitem każdego roku odbywały się praktyki dla uczniów Technikum Cukrowniczego. Mój kontakt ze Szkoła okazuje się nierozerwalny, gdyż moja żona, a zarazem była uczennica Krystyna, pracuje w administracji szkolnej, a nasz syn Łukasz też jest absolwentem tej szkoły, obecnie student Politechniki Gdańskiej Wydziału Chemicznego.

Kończąc chciałbym życzyć szkole i sobie następnych owocnych lat współpracy będących podstawą do wspomnień na następny jubileusz.

inż. Andrzej Kowalski


Zachęcamy do nadsyłania wspomnień o Naszej Szkole na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript., które będziemy umieszczali na tej stronie.

Misja szkoły

Misją szkoły jest wspieranie wszechstronnego rozwoju uczniów na miarę ich potrzeb i możliwości,

tworzenie szkoły bezpiecznej i przyjaznej oraz dobrze przygotowującej ich do dalszego kształcenia

Wizja

ZSPS i VIII LO, to szkoła zarządzająca wiedzą, otwarta na środowisko lokalne, aktywnie współpracująca z rodzicami, gdzie każdy uczeń z dumą mówi: "to moja szkoła".

W latach 2016-2021 zamierzamy budować szkołę, która umie sobie poradzić z nowymi wyzwaniami, celami, priorytetami edukacyjnymi, potrzebami, aspiracjami i oczekiwaniami uczniów, rodziców i nauczycieli.

Szkolne projekty Erasmus+, POWER i FERS

logo UE

Projekt Nr 2023-1-PL01-KA122-VET- 000114679 "Europejskie praktyki drogą do sukcesu"
Projekt Nr 2022-1-PL01-KA122-VET-000078769 "Zagraniczne praktyki kluczem do sukcesu zawodowego"
Projekt Nr 2021-2-PL01-KA122-SCH-000041958 "Nowoczesna kadra na europejskim poziomie"
Projekt Nr 2019-1-PL01-KA101-063384 "Doskonalimy kompetencje zawodowe na europejskim poziomie"
Projekt Nr 2019-1-PL01-KA102-063142 "Europejska praktyka szansą na sukces zawodowy"


Koncepcja funkcjonowania i rozwoju
Zespołu Szkół Przemysłu Spożywczego
i VIII Liceum Ogólnokształcącego w Toruniu
w latach 2022-2027

 

Moja wizja

ZSPS i VIII LO to szkoła zarządzająca wiedzą, otwarta na środowisko
lokalne, aktywnie współpracująca z rodzicami, gdzie każdy uczeń z dumą mówi:
 „to moja szkoła”.

W latach 2022 – 2027 zamierzam nadal budować szkołę, która umie sobie poradzić ze zmianami i nie narzeka na to, że te zmiany są, bo świat się zmienił, a wraz z nim edukacyjne priorytety, cele, potrzeby, a także uczniowie, rodzice, ich aspiracje i oczekiwania.
Obecnie liczą się:

  • umiejętności (np. cyfrowe, komunikowania się, współpracy, a także uczenia się i zarządzania informacją, bycia źródłem inspiracji),
  • opieka psychologiczno-pedagogiczna,
  • otwartość szkoły jako instytucji (uczeń ma możliwość wyboru profilu nauczania),
  • dostęp do informacji,
  • poczucie bezpieczeństwa, którego podstawą jest dobra atmosfera i dobre relacje z całą społecznością szkolną,
  • możliwość współtworzenia szkoły,
  • nowoczesne technologie, multimedia.

Te priorytety wraz z reformą oświaty, nowoczesne technologie oraz talenty społeczności szkolnej wyznaczać będą kierunek rozwoju naszej szkoły przy zachowaniu dotychczasowej struktury wewnętrznej i możliwości szybkiego dostosowania się do sytuacji na rynku pracy.

Główne kierunki moich działań zawarłam w sześciu podstawowych obszarach:

  1. Demokratyczne zarządzanie szkołą.
  2. Kształcenie ukierunkowane na rozwój ucznia i nauczyciela.
  3. Wychowanie w szkole.
  4. Bezpieczeństwo w szkole.
  5. Działania administracyjno-gospodarcze.
  6. Pozyskiwanie środków finansowych na rozwój.

Certyfikaty jakości

wyborysu-01

wyborysu-01

wyborysu-01